Nominacje do Złotych Globów 2013

Nominacje do Złotych Globów 2013 zostały przyznane. Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej co roku wskazuje filmy kinowe i telewizyjne, które w ocenie dziennikarzy są godne uwagi. Co ciekawe, wskazania te często pokrywają się z opinią Amerykańskiej Akademii Filmowej, przyznającej Oscary. Tradycyjnie już, patrząc na tytuły produkcji nominowanych w tym roku do Golden Globe Awards, rodzi się pytanie - dlaczego w naszym regionie nie znamy filmów, które będą ze sobą konkurować w zawodach o największą stawkę? "Kwestia dystrybucji, umów, liczby kopii... itd." Odpowiedź jest prosta, ale nie zadowala mnie. Nie wiem, czy kiedyś doczekamy czasów, w których premiera filmu będzie odbywać się w tym samym czasie na całym świecie...
Pojawia się więc problem: komu kibicować?

Nie znając treści i poziomu realizacji poszczególnych produkcji, swój komentarz dotyczący nominacji opieram jedynie na wstępnych opisach redakcji czasopism i portali filmowych oraz na sympatii do twórców zaangażowanych w produkcje. I dla mnie to drugie kryterium jest często najistotniejsze.

Najlepszy film - dramat

Operacja Argo kusi mnie pomysłową fabułą (opartą na faktach) oraz osobą Bena Afflecka jako reżysera. Autor oskarowego scenariusza do Buntownika z wyboru nie zachwyca może swoim aktorstwem, ale najwyraźniej ma talent scenopisarski i reżyserski. Pierwszy został doceniony w 1998 roku. Czas na drugi wielki sukces...

Intrygujący jest również Lincoln. Sprawdzone trio reżysersko-operatorsko-kompozytorskie (Spielberg-Kamiński-Williams) gwarantuje seans na wysokim poziomie, a Daniel Day-Lewis w roli głównej z pewnością dotrzymuje im kroku.

Django zachęca mnie obsadą: Jamie Foxx, Leonardo DiCaprio, Christopher Waltz, Kurt Russell i Samuel L. Jackson, ale zniechęca osobą reżysera. Quentin Tarantino nie budzi we mnie pozytywnych emocji...

Życie Pi może zachwycić zdjęciami i samą historią. Nazwisko reżysera, Anga Lee, może być w tym przypadku gwarancją ciekawego widowiska i sukcesu.

Film Wróg numer jeden wyreżyserowała Kathryn Bigelow, laureatka Oscara 2010 za reżyserię w filmie The Hurt Locker (pokonała wtedy m.in. swojego byłego męża, Jamesa Camerona, którego Avatar przepadł w zawodach). Patrząc jednak na rywali, nie wróżę jej tym razem sukcesu...

Najlepszy film - komedia lub musical

Tu interesują mnie dwa obrazy ze świetną obsadą: Hotel Marigold to z pewnością wspaniały koncert dojrzałych aktorów: Judy Dench, Maggie Smith i Billa Nighy, zaś Nędznicy to niewątpliwie popis aktorski młodszego pokolenia: czarujący i śpiewający Hugh Jackman, Russell Crowe, Anne Hathaway oraz Amanda Seyfried (z dodatkiem klasyki w wykonaniu Heleny Bonham Carter). Trudny wybór...

Najlepszy aktor/aktorka

Chętnie zobaczyłabym na liście zwycięzców Hugh Jackmana, Judy Dench i Leonarda DiCaprio. Nie wyobrażam sobie jednak nie widzieć wśród nich nazwiska Benedicta Cumberbatcha. Jego Sherlock jest irytujący, porywający, zniewalający, na wskroś brytyjski - cokolwiek to znaczy - i niedostrzeżenie tej kreacji potraktowałabym jako osobistą zniewagę...

Cierpienie na wesoło czy na smutno?

Nietykalni i Miłość to dwa filmy, które w odmienny sposób pokazują ludzkie cierpienie i stosunek człowieka do niego. Oba też są nominowane do Złotych Globów. Obawiam się, że wygra film Michaela Haneke, co niestety będzie dla mnie kolejnym dowodem na tendencyjność wyborów filmowego jury. Światopogląd zaprezentowany w filmie twórcy Białej wstążki jest dla mnie nie do zaakceptowania, mimo iż dzieło zachwyciło mnie zdjęciami i grą dwojga głównych aktorów. Nie potrafię jednak znaleźć uzasadnienia dla tezy, że ta produkcja jest lepsza od francuskiej komedii o paralityku i jego pielęgniarzu. Jeśli ktoś wysuwa argument, że w komedii nie ma miejsca na trudne tematy o chorobie i problemach społecznych, to głęboko się myli. Jestem zwolenniczką klasycznej zasady decorum, ale szanuję też Szekspira, który tę zasadę łamał na wszelkie możliwe sposoby. Nie uważam, by dramat z zasady był lepszą formą mówienia o poważnych sprawach niż gatunek "lżejszy". Dużo trudniej stworzyć film o cierpieniu w konwencji humorystycznej niż dramatycznej tak, by nie był pretensjonalny, by wzruszał, a jednocześnie by po jego obejrzeniu widz nie musiał korzystać z pomocy psychoanalityka. Dla Nietykalnych widzę jednak iskierkę nadziei: rozdane 16 grudnia Satelity (nagrody Międzynarodowej Akademii Prasowej) umieściły francuską komedię w gronie laureatów w kategorii Najlepszy Film Zagraniczny. Może więc jednak jest cień szansy?

Martwi mnie brak nominacji w tej kategorii dla filmu braci Tavianich Cezar musi umrzeć. Co prawda Satelity zwróciły na niego uwagę, ale już przy okazji  Złotych Globów nikt o nim nie wspomina. Szkoda... Dramat na podstawie sztuki Szekspira, osadzony w realiach więziennych, zrobił na mnie ogromne wrażenie...

Najlepsza muzyka i piosenka

Nie dziwi mnie brak nominacji w tej kategorii dla Howarda Shore'a za Hobbita. Powtarzane motywy z pierwszej trylogii Jacksona z pewnością zniechęciły jury do tej ścieżki (choć ja słucham jej z zachwytem). Szkoda, że w gronie nominowanych utworów nie znalazła się jednak piosenka Neila Finna Song of the Lonely Mountain. Wiem, że jestem stronnicza w tej kwestii, ale uważam, że utwór ten jest jednym z najlepszych, jakie powstały w tym roku. Mogę jeszcze do tego grona zaliczyć Skyfall w wykonaniu Adele. Innych piosenek niestety nie znam. Wiem natomiast, że Hugh Jackman śpiewa wspaniale, więc utwór w jego wykonaniu do filmu Nędznicy również może być interesujący... Ciężko wybrać...

Seriale i filmy telewizyjne

Od kilku lat do świata seriali tłumnie i bez skrępowania wkraczają gwiazdy dużego ekranu. Nominowani w kategoriach telewizyjnych to artyści rozpoznawalni i w większości przypadków zasłużeni dla świata kina: Claire Danes, Glenn Close, Jeff Daniels, Steve Buscemi, Alec Baldwin, Nicole Kidman, Jessica Lange, Sigourney Weaver, Julianne Moore, Clive Owen, Kevin Costner, Maggie Smith czy chociażby Ed Harris. Słyszałam opinię, że aktorzy, którzy nie mogą się spełnić w kinie lub którzy osiągnęli już wszystko, na co ich było stać, uciekają do telewizji, bo tam łatwiej zabłysnąć. Nie zgadzam się z tym, a dowodem na to niech będzie chociażby Clive Owen i Nicole Kidman, którzy z powodzeniem realizują się jako aktorzy kinowi, jednocześnie realizując się w rolach telewizyjnych.

Wielki nieobecny!

Hobbit Petera Jacksona został całkowicie pominięty przez dziennikarzy zagranicznych. Krytyka, z jaką film twórcy Władcy pierścieni spotyka się w ostatnim czasie, zaskakuje mnie bardzo. Nie widziałam jeszcze tego obrazu, ale nie mogę uwierzyć w to, że Jackson zrobił zły film. O co więc chodzi krytyce? I czy słusznie tak traktuje Hobbita? Na te pytania odpowiem sobie wkrótce...


Czekamy zatem na dzień 13 stycznia 2013. Do tego czasu pozostaje nam trzymać kciuki za swoich faworytów i - w zależności od łaskawości dystrybutorów - zapoznawać się z kolejnymi filmami, które wchodzić będą na ekrany multipleksów lub kin studyjnych.